Przeprowadzka
Aaaargh, wygrzebałam się z otchłani i jest notka! Przeprowadziliśmy się! Przenieśliśmy się w okolice Monachium. Ja mam nową pracę, a Gibson nowego kumpla i nowy plan treningowy. Na początek prywaciarsko napiszę, że nie przypuszczałam, że w tyłku jest tyle mięśni! Znaczy wiedziałam, że są trzy, ale nie podejrzewałam, że mogą tak boleć (ale to moja wina, trzeba było robić postoje częściej)! Z Zadupia do Monachium googlemaps wywróżyło mi 7 godzin, ze względu na kiepskie warunki drogowe, pogubienie się w Pradze i to, że jechaliśmy Pandą trasa zajęła nam 10 godzin.
Nasze aktualne miejsce bytowania to Centrum Rehabilitacji Koni i Psów :D. Praca życia, nie powiem, negocjacje trwały miesiąc i przez ostatnie 2 tygodnie uważam, że jest świetnie. Więcej koni niż psów, ale uwielbiam świadomość, że kiedy przyjdzie paskudna zima i ciemno będzie się robić już po obiedzie do treningów z Gadzinem mam ogrzewaną (!) pełnowymiarową halę.
Niedługo zaczniemy zwiedzać okolicy, na razie pracujemy, a szefowa przygotowała plan treningowy dla Gibsona żeby maksymalnie poprawić jakość kłusa i rozbudować muskulaturę. W planach jest bieżnia sucha, bieżnia wodna i vibro-plate jak tylko dojedzie.
Na bieżni Gibson lansuje się tak:
W tej chwili śmiga z prędkością 51m/min, przy nachyleniu 2%, 20 minut dziennie. Za 2 tygodnie chodzimy z bieżnią wodną.
Niestety, ze względu na pasterskość, Gibson siedzi w domciu, ale w trakcie przerwy na lunch może sobie pohasać ze swoim belgijskim współlokatorem Gerrym.
Gibson okazał się być cholernym Houdinim. Wylazł już każdym otworem klatki, włączając w to ściany. Nigdy przedtem nie miał z tym problemów, ale w tej chwili muszę klatkę odpracować, bo oboje zejdziemy na zawał. Najlepsze jest to, że on spokojnie na komendę do kennelu wchodzi, kładzie się i spokojnie leży, nawet konga wyżre, a w pewnym momencie stwierdza, że na zewnątrz jest fajniej i wyszturmowuje się przez najmniej zabezpieczony otwór (klatka ma już wygięte jedne drzwiczki i jedną ściankę). I nie, żeby się z tym jakoś specjalnie ukrywał, o nie nie! Klata stoi zaraz przy moim łóżku, ja na tym łóżku byłam i Jego Wysokość wylazł, obleciał pokój i się położył. Ratunku! Jakieś pomysły?
Stajnie, maneż i hala :D
Niedługo zaczniemy zwiedzać okolicy, na razie pracujemy, a szefowa przygotowała plan treningowy dla Gibsona żeby maksymalnie poprawić jakość kłusa i rozbudować muskulaturę. W planach jest bieżnia sucha, bieżnia wodna i vibro-plate jak tylko dojedzie.
Na bieżni Gibson lansuje się tak:
W tej chwili śmiga z prędkością 51m/min, przy nachyleniu 2%, 20 minut dziennie. Za 2 tygodnie chodzimy z bieżnią wodną.
Niestety, ze względu na pasterskość, Gibson siedzi w domciu, ale w trakcie przerwy na lunch może sobie pohasać ze swoim belgijskim współlokatorem Gerrym.
Raj po prostu! O kurcze, marzy mi się po studiach pracować w takim miejscu.
OdpowiedzUsuńA co do klatki, skubaniec mały. Najgorsze, że udaje mu się wyłazić z niej.
Praca boska, polecam, ale takie rzeczy to jeszcze nie w Polsce, niestety.
UsuńA co do klatki... on jest w stanie sforsować drzwiczki zaplecione smyczą u dołu. Najgorsze jest to, że nigdy wcześniej nie świrował :(
dobrze, że jesteś zadowolona, miejsce robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńdziwna akcja z ta klatka...a to od czasu przeprowadzki tak się dzieje?
Wcześniej wyciekł z klatki raz, jak czteromiesięczny szczyl, potem nie było problemów, a teraz szał na fiolet, drzwiczki wygięte, ściana wypchnięta. Boję się żeby sobie krzywdy nie zrobił...
UsuńWow, pracujesz w psim raju! Dzika, dzika zazdrość promieniuje do Ciebie z mojej strony! Powodzenie, mam nadzieję, że będzie tak świetnie, jak się zapowiada. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy :)
UsuńMy klatkę wzmocniliśmy elementami od wózków sklepowych - dużo roboty, ale te wózkowe pręty są mocniejsze i solidnie zespawane. A ścianki zasłonięte (od str kanapy czy ściany) całkiem zasłoniliśmy gładką dyktą, żeby nie przegryzała. Pomogło, ale u nas dykty często były do wymiany, bo Boniakowa się ślini w kenelu, więc trzeba było odświeżać co jakiś czas ;-)
OdpowiedzUsuńtrochę infantylne ale może się zdecydujesz, nominowałam Cie :)
OdpowiedzUsuńhttp://enzo-bc.blogspot.com/2015/01/lba-czyli-zote-mysli-z-podstawowki-d.html
Wow, ale raj! :D fajną bieżnię macie :) Kentucky klatki nie cierpi. W wakacje byliśmy na obozie w Annówce gdy Kentucky został w niej zamknięty cały czas szczekał, więc my również musimy popracować nad klatką.
OdpowiedzUsuńWow jako koleżanka po fachu tym bardziej zazdraszczam! Co prawda qń to już dla mnie mniejsza przyjemność z obchodzeniem się, tym niemniej cuda panie, cuda, sama bym chciała w takim miejscu pracować!
OdpowiedzUsuńProszę pisać częściej!