Psijacielu drogi - czyli dlaczego jeżdżę Pandą, a dobrze, że nie rowerem :)


Notka napisana na potrzeby zapoczątkowanego przez Niuchacza i Białego Jacka cyklu Psijacielu drogi. Działanie ma na celu uświadomienie jak wiele kosztuje nas to, co bezcenne - psia przyjaźń. Na stronie akcji będzie uzupełniana lista blogów biorących udział.


O AKCJI

Naszym celem jest uświadomienie ludziom, że każdy pies to wydatek finansowy. Jako blogerzy często mówimy o naszym życiu z psem, przedstawiamy wspólne wyjazdy czy zdjęcia zadowolonego czworonoga. To sprawia, że wiele osób decyduje się na posiadanie psa w ogóle, a czasem na psa konkretnej rasy. Uważamy, że należy zwracać uwagę na fakt, iż pies to regularne wydatki: na jego żywienie, profilaktykę weterynaryjną, zaspokojenie potrzeb takich jak zabawa, spacer, socjalizacja czy wychowanie. Niejednokrotnie to również niespodziewane wydatki na leczenie. Bezpieczne i niosące satysfakcję uprawianie psich sportów – tak teraz modne – wymaga poświęcania funduszy na seminaria, kursy, zawody, akcesoria oraz właściwe przygotowanie fizyczne i psychiczne psa.

 
W lecznicy często pojawiają się państwo ze szczeniakami otrzymanymi od kogoś lub kupionymi za kilkaset złotych "rasowymi" pieskami, czasami pierwsza wizyta wiąże się z szokiem finansowym. Czasem taki szok przynoszą kolejne wizyty kiedy na jaw wychodzi wnętrowsto, przepuklina, świerzb, wypadający odbyt albo dysplazja niespodzianka. Warto się zastanowić czy jesteśmy przygotowani na wydatki związane z godnym utrzymaniem zwierza kiedy trafi się pies alergiczny lub kiepsko trawiący. Czy jesteśmy gotowi na poświęcenie psu naszych ciężko zarobionych pieniędzy i przede wszystkim czasu żeby potem nie pytać pani technik podczas szczepienia "Czy pani pies jest mądry czy też taki głupi jak mój?". 


Dobry to czas na przeprowadzenie takiego podsumowania, bo za tydzień zmieniamy z Gibsonem kraj, ja zmieniam zawód (a raczej zawężam, ale dalej będzie można liczyć na czysto techniczne wtręty), a blog zmienia nazwę już dziś. Dzięki tej notce będę mogła ze spokojem wrzucić gibsono-notatnik do pudła przeprowadzkowego (i zacząć drugi tom).

Poniższe wyliczenia obejmują okres dwóch lat i są dość dokładne, ze względu na notatnik właśnie, mimo wszystko nie co do złotówki i część podpunktów jest szacowana z grubsza.
To chyba pierwsza notka akcyjna z psem show, więc wyliczenia mogą być użyteczne dla ludzi pragnących kupić psa wystawowego. Zaznaczam od razu, że nie żałuję (żałuję wykonania podliczenia, mam nadzieję, że nikt z rodziny tego nie przeczyta, bo wyślą mnie prosto do wariatkowa).



PIESEŁ - 2500 zł
Gibson pochodzi z zarejestrowanej w ZKwP hodowli- matka z importu, dziadkowie z importu. Dlaczego pies z hodowli ZKwP? Bo albo taki, albo kundelek. Tutaj Biały Jack pisze po co właściwie jest rodowód. Z mojej strony - rodowód to nie karta gwarancyjna, ale chciałam psa zdrowego i z wglądem w ewentualną historię chorób w rodzinie, założyłam pewne cechy, na których mi zależało i w przypadku sprawdzonej hodowli i dobrego hodowcy jest spora szansa, że pies choć większość założeń będzie spełniał, ale hodowla to nie supermarket i z tym też trzeba się liczyć.
Nie chciałam, jak klientki lecznicy kupujące za 500 zł psinki z rodowodem jakiejś pseudoorganizacji, obudzić się i powiedzieć "Ten mój maltańczyk to chyba miniaturka".
Dlaczego nie ze schroniska? Bo psa z niewiadomą przeszłością (znalezionego w zawiązanym worku w lesie) już mam i tak jak kocham szczerze tego rezydenta tatusinego podwórka tak pierwsze miesiące z tą (wtedy) wyżerającą śmieci, wyjącą, zjadającą buty gadziną były niezwykle ciężkie. Góry zachowań do odpracowania i jeszcze po czterech latach trochę zostało. A Gibson? Zaczynanie z czystą kartą to wielka odpowiedzialność i mnóstwo pracy, ale też ogromna frajda. Polecam :)
(Nie chcąc robić tu cennika hodowli posłużę się Niuchaczowym uśrednionym 2500 zł)




CO DO PASZCZY - 2600 zł
- Karma - 1800 zł - nie jakieś top premium i nie Biedronka, średnio 150 zł za worek 12-15 kg.
- Dodatki - 400 zł - mięsa, jogurty i inne dodatki spożywcze
- Suplementy - 200 zł - tran, wiesiołek, biotyna, arthrovet HA
- Smakołyki/przekąski - 200 zł

WETERYNARZ - 1400 zł
Od razu zaznaczam, że tu koszty mogą być zaniżone ze względu na zniżkę pracowniczą i rejon. Dodajcie do tej kwoty jakieś 40 %:
- chip+paszport - 100 zł,
- szczepienia wściek + wirusówki x2 - 120 zł,
- odrobaczenia - 50 zł,
- krople na pchły - 230 zł
- kontrolne badania krwi - 50 zł,
- test na borelię - 130 zł (nic nie wyszło, ale stres był),
- RTG bioder, łokci i dodatkowo głowy - 300 zł (głowy, żeby mieć dowód, że uzębienie pełne, jak już trzeba będzie usunąć ten ukruszony ząb)
- RTG stopy przy skręconym palcu - 40 zł (kulawizna wskazywała na coś więcej niż skręcenie)
- kanałowe leczenie zęba - 250 zł plus paliwo (ukruszona frontowa ściana zęba, zaczął się psuć)
- badanie genetyczne na MDR1 - 130 zł




ZKwP- wystawy i inne zabawy - 15 190 zł
To najważniejsza, moim zdaniem, część tekstu, bo wielu osobom wydaje się, że kupią pieska, będą jeździć na wystawy, a potem założą hodowlę i będą już tylko trzepać kasę. Otóż nie! Jeśli ma to być legalna hodowla na poziomie, z poszanowaniem praw zwierząt, wydająca w świat zdrowe szczeniaki po dobrej socjalizacji to... nie znam hodowcy, który by na tym zarobił, a utrzymywanie się z tego procederu jest już absolutnie niemożliwe. To hobby, bardzo kosztowne hobby. Byliśmy z G. na 19 wystawach, z różnym skutkiem, ale to był mój wybór. Chciałam psa show-prospect, nie ze względu na chęć zaimponowania wszystkim w okolicy, ale dlatego, że bardzo podobają mi się owczarki australijskie z linii wystawowych. To też nie jest tak, jak często słyszę, że wystawy są dla szpanu, chodzi o postęp hodowlany i kontrolę. I w tej chwili również podtrzymanie kontaktów, bo poznałam na wystawach fantastycznych ludzi.

Za rodowód zapłaciła hodowczyni, bo Gibson czekał na mnie w hodowli do czwartego miesiąca życia, a hodowczyni chciała go wystawić.

Składka członkowska- 140 zł (bo to już 2 lata)
Przepisywanie właściciela w rodowodzie, wpisowe, dyplom championa i inne - 250 zł
Wystawy - 1900 zł - uśredniając, bo szczeniakowe tańsze, międzynarodowe droższe itd.
Dojazdy na wystawy - 12.000 zł - tak, a wcale nie jeżdżę dużo i daleko (i auto na gaz)
Grooming + kosmetyki - 500 zł - czasem samodzielnie, czasem w salonie
Handling - 400 zł - czasem profesjonalny handler, czasem młody prezenter, a czasem ja

AKCESORIA/ZABAWKI - 970 zł
G. nie ma wiele zabawek, sporo robię sama, a on zabawek nie niszczy (o ile nie zostawię ich z nim sam na sam).
- klatka - 200 zł
- legowisko - 50 zł (mój wyrobek, ale materiały...)
- miski - 30 zł
- obroże/szelki/smycze/taśmy/kaganiec - 250 zł
- mata samochodowa i wpinka do pasa - 80 zł
- szczotki - 100 zł
- zabawki - 150 zł
- łańcuszek + ringówka na wystawy - 110 zł


SZKOLENIE - 3500 zł
Z mojego zadupia do najbliższej instytucji szkoleniowej jest jakieś 80 km, więc poszłam na kurs trenerski w CANIDzie, bo potrzebowałam podstaw do samodzielnej pracy z psem. Dwa tygodniowe zjazdy, ogrom informacji i kop motywacyjny :)



PODSUMOWANIE - 26 160 zł
Dużo, właściwie sama zastanawiam się skąd wzięłam takie pieniądze. Czy żałuję? Nie. Gibson to główny motor napędowy zmian w moim życiu. Wart każdej złotówki (poza pieniędzmi wydanymi na karmę Canivera). Czy zdecydowałabym się na to wszystko po raz drugi? Cóż, bogatsza o aktualną wiedzę trzy razy przemyślałabym wystawy, ale kiedy pomyślę ile wydawałam na konie kiedy jeszcze mogłam jeździć to wydaje mi się, że jestem fair wobec siebie i wobec psa, któremu daję to, co mogę dać, bo jeśli już coś robić to na 100 %. :)

Komentarze

  1. o matko ! kochamy swoje psy i wiadomo, że nie żałujemy im niczego ale zdecydowanie lepiej żyć w nieświadomości ile się na nie wydaje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyłącz się do akcji i wielkiej składki na relanium :D

      Usuń
  2. Nie wiem czy wypada mi napisać, że cieszę się, że ktoś mnie przebił :P ale poważnie zaczynałam się martwić moją kwotą :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcę przystąpić do akcji...ale chyba nie jestem w stanie sobie tego zrobić (i mężowi, który wiernie czyta bloga, ale chyba nie chce wiedzieć, na co idzie większa część mojej wypłaty :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BTW wyjeżdżacie? Gdzie ? Jak? Kiedy? Ogromnie ciekawa jestem!

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że nikt z rodziny nie odkryje tych wyliczeń :P
      A wyjechać, to już wyjechaliśmy - rehabilitujemy konie w Niemczech, ale o tym dziś lub jutro w następnym poście :)

      Usuń
  4. Hej! Wpadłem tu, ponieważ napisałaś, że jesteś rekonstruktorką. Jakie datowanie? ;) Pytam, ponieważ sam byłem wieloletnim rekonstruktorem i bywalcem na Grunwaldzie.

    Co do bloga - bardzo fajny, chociaż komentowanie upierdliwe (brak zwykłego nazwa/url). Skąd jesteś, że tak spytam? Również bywamy na sobotnim hasaniu w Psiltonie i ogólnie tych okolicach.

    Nie wiem czy mogę, ale zapraszam do mnie: http://zyciezpsem.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, zajmuję się rekonstrukcją przełomu XII-XIII wieku - jeden zestaw Śląsk, drugi Normandia.

      Jestem z Dolnego Śląska, na Hasaniu bywam, bo Asia to moja koleżanka ze studium weterynarii, więc jak mamy wystawę gdzieś w okolicy to wpadamy pohasać :)

      Bardzo dziękuję, a na Twojego bloga będziemy również zaglądać :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

XLII Karkonoska Wystawa Psów Rasowych Jelenia Góra 2017

Hodowla wstydu i wiedza absolutna

I cóż, że do Szwecji?